sobota, 7 maja 2016

Rozdział 5/ Dziękuję

- O nie- Szepnęła Violetta przez łzy. Z okazji wyjazdu Rose, postanowiłyśmy zrobić sobie babski wieczór, więc siedziałyśmy właśnie w kanapie w salonie opatulone w koce i oglądałyśmy "Titanika". - To takie smutne...
- Oni... Oni się tak kochają, to niesprawiedliwe- Otarłam łzy lecące  moich oczu. Mimo, że oglądałam ten film milion razy, za każdym ryczałam jak bóbr. Napychałam właśnie do ust kolejną garść pop cornu nie zważając na to, że sporo ziarenek spada na ziemie.
- Co się dzieje?- Zapytał pan domu, który właśnie wrócił z jakiejś kolacji biznesowej. Zastał nas płaczące na kanapie, jakby przed chwilą wydarzyła się ogromna tragedia.
- Cicho bądź- Rzuciłam w niego poduszką na powrót wpatrując się w ekran. Moim oczom właśnie ukazał się przepiękny Jack, który zsuwa się z tej przeklętej deski i odpływa w siną dal.
- Kto by pomyślał- Rozbawiony inżynier zasiadł pomiędzy nami obejmując jednym ramieniem mnie, a drugim swoją córkę. W jego objęciu czułam się tak bezpiecznie, jakbyśmy byli parą. Nie mogłam jednak zapomieć, że ja mam Pabla, a German Rose, Z westchnięciem zamknęłam oczy i niepewnie ułożyłam głowę na jego ramieniu, jednym słowem, delektowałam się chwilą. 

Od tamtego zdarzenia minął tydzień. Za trzy dni miała wrócić narzeczona pana domu, co było jednoznaczne z zakończeniem spokojnego okresu i powrotem częstych kłótni. Było piątkowe, spokojne popołudnie. Szykowałam się właśnie na kolację z Pablem, jednak nie sądziłam, że moja wizja tego wieczoru skończy się zupełnie inaczej niż myślałam. Przejechałam po raz ostatni szkarłatną szminką po ustach i poprawiając włosy wyszłam z pokoju. Schodząc za schodów, usłyszałam, że mój partner już się zjawił, gdyż donośny głos gosposi, zagadujący gościa roznosił się po całym domu. 
-Już jestem- Uśmiechnęłam się promiennie i cmoknęłam mężczyznę w policzek. 
-Idziemy?- Zapytał mój towarzysz wplątując mi palce między moje. 
- Zjedzcie tutaj- Wtrąciła się gosposia, kiedy już chciałam przytaknąć. 
- To chyba nie jest najlepszy pomysł- Odezwałam się zerkając kątem oka na bruneta.
-Nie Angie, zostańmy- Posłał mi znaczący uśmiech, a ja już wiedziałam, że nie knuje niczego dobrego.- To przecież tylko przyjacielskie wyjście- Zaznaczył. Zdawałam sobie sprawę, że nie podobał mu się fakt, że nie chciałam nikomu na razie mówić o naszym związku, dlatego podejrzewałam go o jakiś szatański pomysł. Nie miałam szans się spierać, więc niechętnie zgodziłam się na zostanie tego wieczoru w domu. Siedząc przy stole z Pablem, Germanem oraz Violą zaczęliśmy spożywanie francuskiej zapiekanki. Panowała napięta atmosfera, nikt nie śmiał się odezwać, lecz ku mojemu zdziwieniu mój chłopak zaczął rozmawiać z inżynierem.
- I jak ci się układa z.... Rose?- Padło pytanie, a ja już czułam, że rozmowa pomiędzy tą dwójką nie wróży nic dobrego.- Nie ukrywajmy, gustu do kobiet, to ty nie masz- Gdy wypowiedział te słowa, kopnęłam go pod stołem. Nie rozumiałam jaki miał cel, prowokując pana domu.
- Świetnie, ale wiesz, ja bynajmniej kogoś mam- Odpłacił się niemal natychmiast. - I coś mi się wydaje, że to ty nie masz gustu.- Uśmiechnął się złośliwie.
-Uspokójcie się!- Podniosłam głos, przeczuwając, że jeszcze sekunda i rzucą się sobie do gardeł.
-Angie, czy ty go słyszysz?- Zirytował się Pablo, po mojej wypowiedzi znaczącej, że nie stoję po stronie żadnego z mężczyzn.
- Tak, ale słyszę też ciebie-  Odpowiedziałam niechętnie i wróciłam do posiłku, a raczej do bezsensownego dłubania widelcem w talerzu. Po posiłku i kilku godzinach spędzonych razem z Pablem ruszyłam odprowadzić go do drzwi. Rozmawialiśmy głównie o studiu, zbliżających się wakacjach oraz prawiłam mu kazanie, na temat jego wcześniejszego zachowania. Na pożegnanie cmoknął mnie szybko w usta i czule przytulając opuścił dom. Chwilę po jego wyjściu, zamyślona stałam ze wzrokiem wbitym w drzwi.
-Angie?- Słysząc swoje imię, odwróciłam się. Przede mną stał German z dłońmi wepchniętymi w kieszenie czarnych dżinsów i rozpiętymi górnymi guzikami koszuli, odsłaniającej kawałek jego nagiej klaty, w którą bez opamiętania się zapatrzyłam.- Angie,,,,- Powtórzył ponownie.
-Tak?!- Zareagowałam niemal natychmiastowo.
- Mówiłem tylko, że dziękuję
- Ale za co?- Uniosłam pytająco brew i uniosłam jeden kącik ust.
-Za to, że jesteś przy Violi i... przy mnie-Jego twarz w kilka chwil znajdowała się milimetry od mojej i nim się obejrzałam nasze usta się złączyły w lekkim pocałunku. Nie myśląc racjonalnie dałam mu pozwolenie do dalszych działań poprzez położenie dłoni na jego ramionach i delikatnym uchyleniem ust, skutkującym pogłębienie pocałunku. Czując jego ręce na swoich biodrach. Postanowiłam jednak zachować trzeźwość umysłu i odepchnęłam go od siebie, kończąc tym samym czynność, która nieraz śniła mi się po nocach.
-Dobranoc- Szepnęłam speszona i skierowałam się do swojego pokoju. 


-No nie do wiary!- Usłyszałam następnego poranka, po wejściu do pokoju nauczycielskiego. 
-C- Co się sta-ło?- Wyjąkał Beto zagryzając przy tym ciastko. Wszyscy nauczyciele znajdowali się w pokoju i wyczekująco patrzyli na Pabla, czekając, aż przeczyta list, który właśnie widniał w jego dłoniach. 
- Piszą, że nie wesprą studia finansowo, jeśli się nie przystosuje... Uczniowie nie mogą wchodzić do pokoju nauczycielskiego, nie mogą zwracać się do nauczycieli po imieniu, nie mogą korzystać z instrumentów i innych sprzętów, kiedy nie mają lekcji..- Dyrektor zaczął czytać listę warunków, które wymyślili nasi przyszli sponsorzy.
- To absurd!- Krzyknął Gregorio.
- Ale nie mamy innego wyjścia. Musimy szybko znaleźć środki, inaczej, będzie trzeba zamknąć studio.- Przysłuchiwałam się uważnie całej tej rozmowie. Po długotrwałych dyskusjach, żeby nie powiedzieć, że kłótniach, zdecydowaliśmy zgodzić się na warunki Marca O' Briena, czyli naszego nowego inwestora. 
-Idziemy po pracy na kawę- Spytał mój chłopak, kiedy zostaliśmy sami. Nie zaprzeczę,  dziwnie czułam się w jego towarzystwie po tym jak go zdradziłam. Nie dawałam po sobie poznać, ale cały dzień, jak i noc dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że Pablo mnie szczerze kocha i związek z nim, mógłby być stały, w przeciwieństwie do Germana, z którym miałam kilka przelotnych romansów- tak to chyba można nazwać. Obiecałam sobie, że zapomnę o sytuacji z poprzedniego wieczora i dopilnuję, aby nie doszło już do żadnego zbliżenia między mną i inżynierem. 
-Yyy.. Nie mogę... Obiecałam Violi zakupy- Wymyśliłam na poczekaniu. Po minie partnera wywnioskowałam, że wyczuł kłamstwo, jednak zanim zdążył coś powiedzieć, do pomieszczenia wtargnął/ęła. 

#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Od autora:Rozdział dodaję z opóźnieniem, ale to dlatego, że ostatnio nie mam na nic czasu. Koniec kwietnia był dla mnie okropnie pracowity. Próby do przedstawienia, szkoła, nauka, tańce, dom itd
Niestety maj wcale nie zapowiada się lepiej- mam sześć występów w teatrze i jeszcze muszę popoprawiać oceny, przygotować się na wycieczkę, Wszystko jest takie męczące, że ledwo znajduję chwilę, żeby poczytać kilka stron książki lub obejrzeć serial. 
Już nie zanudzam.
Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gusty. Domyślacie się kto wejdzie do pokoju? 
Zapraszam do komentowania!
Besos

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Rozdział 4

-Pablo, przeszkadzasz mi- Mruknęłam wpatrzona w ekran telewizora, podczas kiedy on całował moją szyję, robiąc mi kolejne malinki. Poruszyłam swoim barkiem, by odsunąć go od siebie- Wiesz jak będą się patrzyli na mnie uczniowie w poniedziałek?
-Więcej romantyzmu, kochanie.
- Pablo! Znów nie obejrzę do końca- Wzruszył w odpowiedzi ramionami, przekręcając mnie twarzą do niego.  Wcześniej leżałam na jego klatce piersiowej, chociaż to wcale nie był mój plan. Ułożył dłoń na moim policzku, a potem złączył nasze usta, podciągając mnie wyżej. Jedną z rąk umieścił na biodrze , która stopniowo przesuwała się niżej i niżej. - A gdzie ta łapka?- Zapytałam przerywając pocałunek.
- Na najpiękniejszy tyłek jaki widziałem.- Skomentowałam jego odpowiedź wywróceniem oczami i prychnięciem, a później poczułam jego otwartą dłoń zderzającą się z moją pupą- Pablo!
-Kochanie!
-Nie pozwalaj sobie!
-Skarbie nie bądź na mnie zła. Wiem,  że gdzieś tam, lubisz to, ale nie chcesz przyznać
-Dałeś mi klapsa, do cholery!
- Mogę dać jeszcze 
dnego.
-Idź sobie- Okręcił mnie tak, że  leżałam pod nim i przełożył  nogę przez moją talię. Okrył moją osobę swoim ciałem, zaczynając łaskotać. 
Z Pablem jesteśmy parą od kilku dni. Nie powiedziałam jeszcze o tym nikomu i chcę aby przez jakiś czas tak zostało. Sama nie byłam pewna mojej miłości. To znaczy, oczywiście, kochałam Pabla, ale moje serce nadal zajmował German. -Muszę się zbierać, późno już- Oznajmiłam zerkając na zegarek, który wskazywał godzinę 23.40. 
- Zostań na noc- Zamruczał do mojego ucha. Oparłam dłoń na jego czole i odpychając jak najdalej od siebie. 
- Nie ma mowy. Zadzwoń po taksówkę- Rozkazałam wstając z kanapy i zabierając kieliszki po winie do kuchni. 
Pod willą znajdowałam się kilka minut po północy. Jak najciszej potrafiłam przekręciłam klucz w drzwiach i na palcach wkroczyłam do środka. Ku mojemu zdziwieniu zamiast całkowitej ciemności, w salonie panował półmrok, a nie całkowita ciemność, jakiej się spodziewałam. Efekt ten dawała stojąca lampa, rzucająca swoje światło na centrum salonu. Na sofie zobaczyłam Germana. Ubrany w dresowe, siwe spodnie i czarny podkoszulek opinający jego klatę i tors, które służyły za pidżamę, a na jego twarzy malowało się zmęczenie i zdenerwowane. Kiedy mnie zobaczył, wstał i podszedł do mnie. Zamrugał kilka razy, jakby nie dowierzał, że mnie widzi.
-Dlaczego nie śpisz?- Zapytałam gładząc czule jego ramie. Zakładałam, że właśnie skończył pracować, co trochę mnie rozczarowało, bo obiecał, że nie będzie siedzieć nad papierami do późnej nocy.
-Nie wiedziałem, gdzie poszłaś- Odparł.
- Nie muszę ci tego mówić. Po prostu wychodzę, a następnie wracam.- Wzruszyłam ramionami, nie wiedząc dlaczego się tak wściekał.
- Nie można się słówkiem odezwać ?! Latam po całej okolicy jak kretyn!- Powiedział z wyrzutem, wymachując rękami.
-German nie jestem dzieckiem! Potrafię o siebie zadbać- Teraz to ja fuknęłam zirytowana.
-Potrafiłabyś też o siebie zadbać, gdyby napadł cię jakiś napaleniec?!
-Nie praw mi morałów. Pozostaw je dla swojej narzeczonej i Violetty- Warknęłam, następnie wyminęłam go i ruszyłam w stronę swojego pokoju. German przez całą drogę szedł za mną co jakiś czas szepcząc moje imię, aby nie obudzić reszty domowników. Poskutkowało to tym, że odprowadził mnie pod same drzwi sypialni. Wyraźnie widziałam, że chce jeszcze coś powiedzieć, ale ja zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Z westchnięciem wzięłam prysznic, a następnie kładąc się do łóżka odpływając do krainy Morfeusza.


-I raz, dwa, raz, dwa i...!- Usłyszałam krzyki Gregoria z sali tanecznej, następnie z głośników zaczęła płynąć muzyka. Po chwili grupa młodzieży, zaczęła tańczyć układ w rytm muzyki. 
- I co pan uważa?- Zapytałam producenta, który byłby potencjalnym kandydatem na sponsora studia. 
- Widać, że dzieciaki wkładają dużo serca w to co robią- Odparł blondwłosy Włoch z założonymi rękami. - Ale chciałbym jeszcze zobaczyć zajęcia ze śpiewu. - Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.- Pani jest właścicielką?
- Nie, jestem w zastępstwie za dyrekucha Wyjaśniłam szybko.- Pablo powinien się zaraz zjawić. Po obejrzeniu zajęć z Gregoriem opuściliśmy klasę i udaliśmy się do pokoju nauczycielskiego. Siedzieliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy na temat studia , jego absolwentach i obecnych uczniach. W pewnym momencie do pomieszczenia wparowała Violetta.
- Angie!- Rzuciła rozpłakana i w ułamek sekundy obejmowała mnie i chowała głowę w zagłębieniu mojej szyi. Dopiero chwilę po tym zorientowała się, że nie jesteśmy same. Jej zamglony wzrok powędrował na nieznajomego. - Pogadamy w domu- Szepnęła mi do ucha, następnie cicho przepraszając wyszła.
- Co to było?- Zapytał z wyrzutem. Od kiedy uczniowie mogą tak po prostu wchodzić do pokoju nauczycielskiego i przytulać nauczyciela?
- To była moja siostrzenica- wytłumaczyłam zdziwiona jego wybuchem.
- Mam więc rozumieć, że rodzina grona pedagogicznego jest tutaj lepiej traktowana?- Czułam, że z każdą sekunda pogrążam się bardziej. Byłam zła na Violettę, bo jeśli spłoszymy inwestora, studio nie będzie miało wystarczających środków. 
- To absurd- Zaprzeczyłam- Wszystkich uczniów traktujemy tak samo i pośwuęcamy im wystarczającą ilość czasu.
- Mam nadzieję- Mruknął pod nosem i pociągnął łyk kawy. Poczułam ulgę, kiedy Pablo wkońcu się zjawił. 
- Przepraszam za spóźnienie, musiałem coś załatwić. - Powitał nas tymi słowami. Cmoknął mnie w policzek, a następnie zaczął rozmowę z gościem. 
- Związek pomiędzy pracownicą i dyrektorem? Kolejny duży minus tej szkoły- Burknął zapisując coś w notesie.
- Niby dlaczego?!- Tym razem to ja się uniosłam. Włoch zaczął mnie już nie lekko wkurzać. V
- Dlatego,że macie romans, pani ma większe względy i łatwiej o awans i inne takie. Pozostali pracownicy mogą mnieć przez to pod górkę. - Prychnęłam na jego teorię. 
- To niedorzeczne - Warknęłam
- Angie wyjdź- Usłyszałam Pabla. Postanowiłam się nie kłócić, tylko zwyczajnie się posłuchać i zostawić mężczyzn samych. 

Po powrocie do domudomu przy schodach zauważyłam dwie walizki. 
- Co się dzieje?- Zapytałam Olgi, która właśnie zadowolona wychodziła z kuchni.
- Angie to najszczęśliwszy dzień naszego życia!- Wyśpiewała entuzjastycznie.- Pani Rose wyjeżdża do Nowego Jorku w sprawach służbowych- Złapała moje ramiona i lekko mną potrząsn3ła

środa, 30 marca 2016

Rozdział 3/ Byłaby zawiedziona

Rozdział dedykuję Oli :*

-Znowu spóźniona- Usłyszałam z ust przyjaciela, kiedy wbiegłam następnego dnia do pokoju nauczycielskiego kilkanaście minut po dziewiątej.- Jeśli tak dalej pójdzie, będę zmuszony ograniczyć ci liczbę godzin
- Pablo- Przeciągnęłam jego imię i objęłam jego szyję ramionami. On natomiast chyba źle zinterpretował mój gest, bo objął moje plecy i przyciągnął mnie zdecydowanie zbyt blisko siebie. Chociaż początkowo unikalam jego wzroku to w końcu sama spojrzalam mu w oczy. Patrzył na mnie z taką czułością i miłością, że aż nabrałam ochotę na powtórkę z wczorajszego pocałunku. Nim się obejrzałam nasze twarze dzieliły milimetry i już prawie dotknęłam jego ust, kiedy błękitne drzwi gwałtownie się otworzyły, a ja odskoczyłam od przyjaciela jak oparzona.
- Pablo, Ąszi nie wiem czy wiecie, ale znajdujecie się w szanowanej instytucji edukacyjnej. Obściskiwanie się zostawcie na wieczór.- Prychnął złośliwie, wprowadzając nas tym samym w niemałe zakłopotanie podszedł do ekspresu zrobić sobie kawę.
Lekko speszona zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam na zajęcia, które powinny trwać już kilkanaście minut.
-Przepraszam was za spóźnienie, kochani- Powiedziawszy to usiadłam na swoim biurku. Miałam właśnie lekcje z klasą siostrzenicy. Wyznaczyłam im zadania, które mieli wykonać w parach, a sama zajęłam się szukaniem inspiracji do mojej nowej piosenki. Nie chciałam, żeby to był znowu temat miłosny, ale niestety, był to okres w moim życiu, gdy nie czułam nic innego niż miłość i niezdecydowanie.

Estoy casando de la misma, el vielo amor               Mam już dość tej samej starj miłości                                                                            Me mata el interior                                                  To zabija mnie od środka
Quemar como el fuego                                             Wypala jak ogień
Pense que pasara                                                       Myślam, że to minie
Pero parece                                                               Ale wygląda na to
Que eres el uno                                                        że jesteś tym jedynym

"
-Piękna- Usłyszałam nad ramieniem. Spojrzałam na właścicielkę głosu, którą okazała się Viola.- Śliczna piosenka- Uśmiechnęłam się do niej smutno. - Opowiada o twoim uczuciu do taty?- Zapytała po chwili ciszy. Dopiero teraz zauważyłam, że przed kilkoma minutami skończyła się lekcja i byłyśmy teraz same w sali.
- Przecież dobrze znasz odpowiedź- Odparłam. Nie widziałam sensu w okłamywaniu jej. Nie była już dzieckiem, a chyba wszyscy, którzy przebywają ze mną wiedzą, że go kocham.... No oprócz samego Germana, bo albo jest głupi, albo udaje, że nic nie wie. - Ale trzeba ułożyć sobie życie z kimś innym- Powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, pomimo tego, że czułam, jakbym sama sobie wbiła nóż w serce. Zmieliłam kartkę papieru w kulkę i wyrzuciłam ją do kosza na śmieci. Następnie opuściłam klasę zostawiając dziewczynę samą.

Po skończonej pracy nie miałam najmiejszej ochoty na powrót do willi, dlatego postanowiłam udać się na cmentarz. Kupiłam po drodze kilka czerwonych róż i przechodząc między grobami dotarłam tam, gdzie leżała Maria. Położyłam kwiaty na nagrobku, a sama zasiadłam na czarnej ławeczce.
-Cześć siostrzyczko- Szepnęłam pod nosem. Wiosenny wietrzyk rozwiewał mi włosy, a słońce delikatnie przypiekało policzki. - Przepraszam- Poczułam łzę spływającą z mojego oka- Nie chciałam tego. Nie chciałam się w nim zakochać, ale on jest taki troskliwy, kochany, czuły, przystojny, a te jego oczy...- "Cholera, Angie! Przestań fantazjować o mężu twojej siostry nad jej grobem!" Zganiłam się w duchu- Bardzo za tobą tęsknie. Gdyby nie ten wypadek...- Głos mi lekko zadrżał, co było dosyć dziwne, bo mówiłam do siebie. Jednak zawsze, kiedy tu przychodziłam opowiadałam o swoich uczuciach, czułam wtedy, jakby ona mnie słuchała.- Viola miałaby matkę, German kobietę na jaką zasługuje, a ja był się w nim nie zakochała... Zawsze mówiłaś, że trzeba żyć tu i teraz, a ja siedzę tu i "gdybam"- Westchnęłam. Wstałam, przejechałam dłonią po płycie nagrobnej i odeszłam.

-Jestem!- Krzyknęłam zamykając za sobą drzwi, kiedy weszłam do willi.
-O Angie, mogę prosić cię o pomoc?- Zobaczyłam Germana, który właśnie wyszedł ze swojego gabinetu. - Chciałem znać twoje zdanie
-W jakiej sprawie?
-Chodź do gabinetu.- Dotknął moich pleców na wysokości łopatek i delikatnie pchnął w stronę swojej jaskini. - Siadaj- Wskazał na skórzaną sofę ustawioną pod ścianą na przeciwko okna. Wykonałam jego polecenie, a on sam zasiadł obok mnie.
-Więc o co chodzi?- Zapytałam uśmiechnięta.
- Rose ma urodziny i nie wiem co jej kupić, a że obie jesteście kobietami, w podobnym wieku to pomyślałem, że możesz wiedzieć co by jej się podobało.- Przewróciłam oczami.
-Germanie...Ja i ona,... My jesteśmy zupełnie różne.- Dobierałam słowa ostrożnie, gdyż nie chciałam wymsknąć żadnej negatywnej uwagi na jej temat, co było dosyć trudne- Mnie uszczęśliwiłby zwykły kwiatek, natomiast ją bardziej diamentowy pierścionek. - Odparłam.
- Wiem Angie, ale proszę cię tylko o radę
- Ech...- Westchnęłam zrezygnowana- Może zaproś ją gdzieś na weekend?
-Nie wiem czy to najlepszy pomysł, nie chcę zostawiać z tobą Dieg...- Przy wypowiadaniu ostatnich słów ściszył głos oraz lekko skrępowany sensem swojej wypowiedzi, odchrząknął- Znaczy... Nie chce zostawiać Violi- Spojrzałam na niego z pobłażaniem.
- A ty co być chciała dostać od faceta?- Zapytał po chwili niezręcznej ciszy.
- Hmm... nie chciałabym żadnych błyskotek, ani pieniędzy... Wolałabym bukiet czerwonych róż i spacer przy zachodzie słońca- Rozmarzyłam się. Oczami wyobraźni widziałam jak German wręcza mi kwiaty i trzymając się za dłonie spacerujemy.
- Rose taki prezent nie do końca by się spodobał- Wywnioskował po mojej wypowiedzi i zmarszczył w skupieniu brwi.
- Byłaby wręcz zawiedziona- Rozmowę przerwał nam Diego, który właśnie z szerokim uśmiechem wszedł do pomieszczenia.
-Co robi mój najlepszy przyjaciel i najpiękniejsza kobieta na świecie?- Zapytał szatyn i usiadł pomiędzy nami obejmując nas równocześnie ramionami. Na twarzy Castilla dostrzegłam lekkie niezadowolenie. W sumie ja też nie byłam szczęśliwa z powodu, że gość przerwał nam pogaduchy.
- Siedzieli. I. Rozmawiali.- Odpowiedział pan domu, dokładnie wypowiadając każdy wyraz, a ostatni dokładnie "zaznaczył".
-Oj nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi- Powiedział na to i potargał go po głowie, tak jak robi się to małym chłopcom. Zachichotałam widząc minę szwagra.
- No chłopcy- Podsumowałam i wstałam z kanapy- Zostawiam was samych. Napawajcie się swoim towarzystwem- Odparłam i opuściłam gabinet.

#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#
Od autora: Podoba mi się ten rozdział, chociaż nic wielkiego w nim się nie wydarzyło. Co o nim sądzicie? W kolejnym rozdziale zamierzam dodać trochę "akcji" oraz mam wenę na jednorazówkę, także możecie się czegoś takiego w niedługim czasie spodziewać.
2 komentarze= next

Besos :*

niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 2/ "Przeciwieństwa się przyciągają"

Cisza. Cisza ogarnęła mój pokój. Siedziałam po turecku na łóżku i tępo przyglądałam się sobie w lustrze. Moje blond włosy opadały na ramiona długimi falami,  smutne chabrowe oczy pozbawione były codziennej radości, natomiast malinowe usta były jakieś bledsze niż zwykle. Westchnęłam ciężko słysząc wołanie gosposi na kolacje. Niechętnie podniosłam się z łóżka i wolnym krokiem skierowałam się ku jadalni. Od razu po pojawieniu się w pomieszczeniu, poczułam na sobie jadowity
wzrok rudowłosej partnerki Germana. Rose jak zwykle w idealnym makijażu i fryzurze zajęła miejsce obok swojego narzeczonego. Usiadłam na przeciw szwagra, obok Violetty i unikając wzroku kobiety zaczęłam pałaszować sałatkę.
-O Angeles, czyżbyś zaczęła dbać o linię?- Zapytała uszczypliwie i gdy podniosłam na nią wzrok triumfalnie się uśmiechnęła. 
-Nie wymawiaj mojego pełnego imienia- Warknęłam, mimo tego, że próbowałam zachować spokój. Nie chciałam, żeby mówiła do mnie "Angeles" ponieważ pozwalałam, żeby mówiły tak do mnie osoby tylko i wyłącznie kochane przeze mnie, a ona definitywnie się do nich nie zaliczała. 
-Dlaczego? Przecież już nie okłamujesz Germana, a poza tym nie masz się czym przejmować, są bardziej kompromitujące imiona- Prychnęła biorąc gryza bułki. 
-Rose!- Podniósł głos German.- Rozmawialiśmy o tym, nie zachowuj się jak pięciolatek.
-Ale Germiii- Przeciągnęła z zalotnym uśmiechem i dotknęła delikatnie jego lewego policzka, a on jak za sprawą czarodziejskiej różdżki uśmiechnął się do niej potulnie i wrócił do pałaszowania swojej porcji.
-Zobacz, prawdziwa wiedźma- Szepnęła mi do ucha Violetta- Rzuciła na niego urok- Dodała po chwili i obie w tym samym momencie parsknęłyśmy śmiechem. Rudowłosa spojrzała na nas pogardliwie i z irytacją zapytała:
-Co was tak bawi?
- To, że złe wiedźmy istnieją naprawdę- Odparła otwarcie Viola z miną myśliciela.- A wy co o tym sądzicie?
- Sądzę, że zachowujesz się jak dziecko- Wypaliła szybko.
-Tylko, że to nie jej przed chwilą zarzucono zachowanie pięciolatka- Mrugnęłam do niej, a następnie uśmiechnęłam się do siostrzenicy porozumiewawczo. Kątem oka widziałam jak biedni Olga i Ramallo, próbują powstrzymać się od śmiechu, a German chyba postanowił odpuścić sobie na dzisiaj kolejne morały, bowiem siedział niewzruszony całą sceną i chyba nawet na jego twarzy przez chwile można było dostrzec cień uśmiechu.
- Przez to towarzystwo straciłam apetyt- Burknęła niezadowolona i z gracją wstała od stołu, a już po chwili, jedyna rzecz jaka po niej została to woń drogich, markowych perfum.


Następnego dnia obudziłam się wczesnym rankiem. Mimo wielu prób ponownego zaśnięcia, nie udało mi się tego dokonać. Postanowiłam więc wstać i rozpocząć dzień długą, relaksującą kąpielą. Weszłam do łazienki, która przylegała bezpośrednio do mojego pokoju. Zapełniłam narożną wannę wodą i wlałam do niej nawilżający olejek. Zanurzyłam się w gorącej, pachnącej cieczy i odchylając głowę do tyłu przymknęłam powieki. Moje myśli popłynęły do Germana. Znowu... Wyobraziłam sobie jego czekoladowe oczy, które...- Angie, przystopuj! To twój szwagier!- Zganiłam się w duchu i aby przestać myśleć o inżynierze postanowiłam wyjść i zając się czymś bardziej pożytecznym. Zabrałam z półki biały ręcznik, którym po chwili się wytarłam, owinęłam i wyszłam z łazienki. Stając przed otwartą szafą zastanawiałam się w co mogę się ubrać. Ostatecznie zdecydowałam się na długą bordową spódnicę i białą bluzkę. Na nadgarstki założyłam kilka złotych bransoletek, a na szyję zawiesiłam wisiorek z pierwszą literą mojego imienia. Po przygotowaniu się i zjedzeniu śniadania razem z siostrzenicą byłyśmy w drodze do studia.
-Angie, ty kochasz tatę prawda?- Zapytała nastolatka. Poczułam gulę w gardle, która nie pozwoliła mi na wyduszenie z siebie jakiegokolwiek słowa.
-Co rozumiesz ze słowa kochasz?- Wydobyłam z trudnością, dobrze słyszalną w głosie. - Jest moim szwagrem i tyle- Uśmiechnęłam się nerwowo. Nie sądziłam, że Violetta mogła zauważyć moją nieszczęśliwą miłość.
-Angie nawet ślepy, zobaczyłby, że przyciągacie się jak magnes. Wiesz, istnieje powiedzenie, że "przeciwieństwa się przyciągają" w waszym przypadku do czysta prawda- Odparła ściskając lekko moje przedramię chcąc tym gestem dodać mi otuchy.
- Nawet jeśli, to on kocha Rose- Wyznałam w odpowiedzi. Nigdy nie potrafiłam ukrywać emocji. Kiedy byłam wściekła, było to widoczne, kiedy podekscytowana, radosna lub zestresowana, także.
Moim obecnym problemem było to, że tak jak wymienione wyżej negatywne odczucia, można w jakiś sposób wyładować- np. gniew- krzycząc- Tak nie mogłam w żaden sposób wyładować nieodwzajemnionej miłości i goryczy, która zgromadziła się we mnie.
- To tylko iluzja- Powiedziała, a ja spojrzałam na nią pytająco.- On jej nie kocha, bo ty jesteś jego prawdziwą miłością. Ale boi się z tobą spróbować, bo mimo wszystko wmawia sobie, że ty go nie kochasz i jeszcze jednym powodem jest myśl "Co by pomyślała moja mama". I z tobą jest identyczny problem. Kierujesz się wyrzutami sumienia, które nie pozwalają ci dostrzec piękna waszej miłości. - Zakończyła swoją wypowiedź jednym tchem wpatrując się we mnie w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Wiesz Vilu, to niemożliwe. Gdyby nie był z Rose, to może to co mówisz miałoby troszkę większy sens. Ale mimo wszystko dziękuje ci za radę. Mówiłam ci już, że cię kocham?
-Dzisiaj? Jeszcze nie- Zaśmiała się i przytulając mnie szybko podbiegła do swoich przyjaciółek. Natomiast ja przetwarzając ponownie jej słowa mozolnie kierowałam się do pokoju nauczycielskiego.
-Cześć- Podeszłam do Pabla i cmoknęłam jego policzek. Po sekundzie stałam już przy ekspresie i robiłam sobie kawę.
-Tylko tyle?- Burknął żartobliwie i uśmiechnął się do mnie pocieszająco- Jak się czujesz?
- Jakoś żyję. Pablo, przepraszam cię za to, co było wczoraj. Nie chce dawać ci niepotrzebnej nadziei- Powiedziałam smutno. Zdawałam sobie sprawę, że przyjaciel czuje do mnie coś, co ja czuję do szwagra, a całując go wczoraj mogłam dać mu żmudne nadzieję. Nawet nie wiem dlaczego to zrobiłam. Może chciałam się w ten sposób podnieść na duchu?
-Nigdy nie przepraszaj mężczyzny, kiedy go pocałujesz. Leć na lekcje- Rozkazał, a ja niczym posłuszny psiak, zabrałam dziennik i ruszyłam pod klasę. W czasie mojej godzinnej przerwy ruszyłam do pobliskiej kawiarni i po zamówieniu koktajlu zasiadłam na białym, wiklinowym fotelu i podczas spożywania lunchu robiłam poprawki w piosenkach uczniów, aby następnie wybrać kilka najlepszych, które będą śpiewane na koniec roku szkolnego. Po skończonej pracy zapłaciłam i z plikiem kartek pod pachą ruszyłam w stronę wyjścia z kawiarenki. Już miałam otworzyć drzwi, kiedy ktoś we mnie uderzył, po czym wszystkie papiery wypadły mi z rąk rozsypując się na podłodze. Warknęłam pod nosem, schylając się, aby pozbierać papiery.
- Bardzo panią przepraszam- Usłyszałam męski głos wyrażający skruchę. Kiedy podniosłam wzrok dostrzegłam nowego ucznia studia, który kilka dni temu dołączył do klasy Violetty.
- Nie szkodzi- Uśmiechnęłam się łagodnie i odebrałam od niego materiały- A tak przy okazji, napisałeś wspaniałą piosenkę- Odparłam. Chłopak spuścił wzrok, jakby był ciut onieśmielony.
- Inspirowałem się pewną dziewczyną- Odpowiedział- Muszę już iść. Jeszcze raz przepraszam- Mówiąc to pożegnał się ze mną i odszedł. Lekko zdziwiona wróciłam do pracy. Czyżby dotarło do niego, że jestem spokrewniona z Violą, a właśnie nią się inspirował? Z tego co opowiadała mi siostrzenica pamiętałam, że nowy ma na imię Harry, przyjechał z Irlandii i jest dosyć nieśmiały.
Po lekcjach wracałam spokojnym spacerem przez park w stronę domu. Nuciłam pod nosem medodię, którą tego dnia skomponowałam i zamierzałam dokończyć ją w domu. Wróciwszy do domu wszyscy domownicy zasiedli do obiadu. Posiłek podczas którego, o dziwo nie usłyszałam żadnej krytyki z ust Rose przerwał nam dzwonek do drzwi. Mruknęłam pod nosem "otworzę" i tak też zrobiłam. Zobaczyłam wysokiego szatyna z zarostem na twarzy. W lewej dłoni trzymał potężną torbę podróżną, a pomiędzy palcami jego prawej dłoni znajdował się papieros.
-Dzień dobry pani- Uśmiechnął się flirciarsko, wyrzucił za siebie papierosa i ujmując moją dłoń pocałował jej grzbiet. - Zastałem Germana?- Zapytał nadal trzymając moją dłoń.
-Ooo Diego!- Wykrzyczał radośnie inżynier, który właśnie zjawił się za mną. Po chwili mężczyźni trwali w przyjacielskim uścisku.
-A teraz powiedz mi, co to za piękność z tobą mieszka?- Zwrócił się do pana domu, jednak czułam, że gość nadal bacznie mi się przygląda.
- To jest Angeles, w skrócie Angie, ciotka Violetty i moja szwagierka.- Przedstawił mnie i ku mojemu zdziwieniu podczas wypowiadania końcówki ostatniego zdania objął mnie w pasie. - Angie, to Diego, mój przyjaciel.
-Piękne imię dla pięknej kobiety- Usłyszałam od szatyna, a zaraz potem spłonęłam rumieńcem- German, gdybyś powiedział, że mieszka tu taki anioł, wstąpił bym najpierw do kwiaciarni.
-Dobra, dobra- Odparł szybko German i delikatnie przesunął tak, abym ustała za nim. - Jemy właśnie obiad, Angie mogłabyś iść powiedzieć Oldze, żeby przygotowała dodatkowe nakrycie i pokój gościnny dla Diega?- Zwrócił się do mnie szwagier. Nie wiem czemu, ale poczułam, że jest zmieszany słowami swojego gościa i jakby w obawie przed dalszymi "komplementami" ze strony szatyna pozbył się mnie.
-Oczywiście- Odparłam z uśmiechem i zostawiłam mężczyzn samych.

#*#*##*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Od autorki: I jest kolejny rodział! Mam nadzieję, że wam się spodobał. Zachęcam do komentowania, bo naprawdę każda opinia motywuje do dalszego pisania. Podoba wam się postać Diega? Kolejny niedługo.

Besos :*

sobota, 26 marca 2016

Rozdział 1/ "Potrzebuje cię!"

-Możesz ogarnąć swoją narzeczoną?!- Wkroczyłam rozzłoszczona do gabinetu pana domu. German razem ze swoim asystentem podnieśli głowy znad dokumentów.
- To może ja was zostawię- Mruknął Ramallo i wyszedł jak najciszej z pomieszczenia, jakby bał się, że najcichszy, wydany przed niego dźwięk może doprowadzić do zawalenia się całej willi.
- O co wam poszło tym razem?- Zapytał znudzonym tonem. Już kiedy Rose wprowadzała się tu, liczył się z tym, że za sobą nie przepadamy, ale nie spodziewał się tego, że każdego dnia wybuchnie pomiędzy nami kłótnia. - Przesadzasz Angie...- Odparł.- Obie przesadzacie. Jesteście dorosłe, a zachowujecie się gorzej niż dzieci.
- Ja przesadzam?!- Uniosłam się. W tym momencie byłam naprawdę wściekła. Szczerze nienawidziłam jego nowej kobiety, lecz nie miałam niestety wpływu na jego wybory. Jednak, każdy mieszkaniec domu dawno już przejrzał na oczy, kim tak naprawdę ona jest,  z wyjątkiem Germana oczywiście. Była to osoba tak bardzo egoistyczna, introwertyczna, wredna i przede wszystkim nie było czuć w powietrzu tej "miłości", którą ponoć darzyła inżyniera.  - Tym razem to ONA przesadziła!- Obroniłam się.
- Dobrze- Przetarł twarz dłońmi, okazując tym samym doszczętne znużenie. - A więc co się stało?
- Ona chce zlikwidować pokój Marii i zrobić tam kino domowe. Rozumiesz to?- Odparłam już nieco spokojniejszym tonem.
- Co?- Brunet natychmiastowo zerwał się z krzesła i niemal wybiegł z pomieszczenia. Stałam kilka sekund tępo wpatrując się w jeden punk, aż w końcu postanowiłam pójść w jego ślady. Podczas, gdy wdrapywałam się po schodach usłyszałam kłótnie. -Nie chce, żebyś mieszała się w sprawy Marii. Jedynymi osobami, które mogą podejmować decyzję, co się stanie z tym pokojem są Angie i Violetta.
-Ciągle tylko Angie. Czasem mam nawet wrażenie, że to nie ja jestem twoją narzeczoną, tylko ona! Po co ona w ogóle tu mieszka? Niech sobie poszuka faceta, a nie- fantazjuje o tobie- Pisnęła narzeczona inżyniera, a we mnie znów się zagotowało. Ta kobieta działała na mnie jak płachta na byka. Stwierdziłam, że nie dam po sobie tak jechać. Pewnym krokiem weszłam w sam środek ich kłótni. - O wilku mowa- Burknęła z niezadowoleniem i tak jak zazwyczaj zmierzyła mnie z pogardą wzrokiem. - Po co tu w ogóle jesteś?!- Wrzasnęła w moją stronę. - Nie potrafisz ułożyć sobie sama życia?! Jesteś pieprzoną przeszłością, tak samo jak ta cała Maria!
-Rose!- Przerwał jej German, który znał mnie już trochę i widział, że jestem na granicy wytrzymałości.
- Niech spojrzy prawdzie w oczy German! We wszystko się miesza! W wychowanie Violetty, w nasz związek, a najgorsze jest to, że próbuje cie w sobie rozkochać!- Warknęła bardziej do mnie niż do niego. Poczułam falę goryczy, która wypełnia mnie od środka. Bez słowa odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do swojej sypialni, nie reagując na wołanie szwagra, zatrzasnęłam drzwi. Zsunęłam się na ziemię oparta o chłodną ścianę. Moje oczy zaczęły piec łzy, które po chwili ciurkiem spływały mi po policzkach. Może ona faktycznie miała racje? Tak wtedy czułam- Widziałam się jako dorosłą kobietę, która nie potrafi sama poradzić sobie w życiu. Może to był faktycznie czas na znalezienie faceta, lub chociażby wyprowadzić się z domu Germana i przestać mu zawadzać. Sięgnęłam po telefon i wystukałam numer Pabla. Potrzebowałam teraz szczerej rozmowy z przyjacielem, musiałam się wygadać, chciałam, żeby ktoś mi doradził, przytulił, pocieszył... Po trzecim sygnale usłyszałam głos mężczyzny.
-Angie?
-Mó..- Mógłbyś do mn.. mnie przyjść?- Odparłam przez łzy i napad szlochów.
-Płaczesz?! Jasne będę za piętnaście minut. - Otrzymałam w odpowiedzi, a następnie zakończyłam połączenie. Przemknęło mi przez myśl, żeby przemyć twarz wodą, aby ukryć ślady łez, ale ostatecznie stwierdziłam, że nie ma to większego sensu, bo pewnie jeszcze nie raz się przy nim dzisiaj rozkleję. Otarłam tylko łzy, które i tak nadal płynęły mi z wyjątkowo smutnych oczu.
Po kilkunastu minutach rozległ się dzwonek do drzwi wejściowych, a po kilku sekundach pukanie do drzwi mojej sypialni.
-Wejdź- Powiedziałam szybko i gdy tylko Pablo zamknął za sobą drzwi rzuciłam mu się na szyję uwalniając nowy potok łez. Opowiedziałam mężczyźnie pokrótce, co się dzisiaj wydarzyło, a on lekko zdziwiony pod koniec mojego sprawozdania spytał.
-Od kiedy tak bardzo przejmujesz się Rose? Mówiła ci wiele okropnych rzeczy, a ty nigdy się tak nie załamywałaś
-Pablo.. Ona uświadomiła mi, że.... Że ja go chyba nadal kocham.- Wyznałam,chociaż wiedziałam, że mogę go tym zranić. Nie mogłam jednak wpływać na swoje jak i jego uczucia.
-Chodź tu- Przyciągnął mnie do siebie i czule przytulił, po czym zrobiłam coś, co było zupełnie sprzeczne z tym co myślałam. Zbliżyłam swoją twarz do jego i złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku, który z czasem przemienił się w bardziej namiętny. Rozchyliłam lekko wargi, aby mógł bardziej zagłębić pocałunek i tak też zrobił. Kiedy oderwaliśmy się od siebie przez chwilę patrzyliśmy sobie prosto w oczy, a potem na powrót wtuliłam się załamana w jego ramie. Pablo przesiedział u mnie jeszcze godzinę i gdy poczułam się lepiej postanowił iść. Co do pocałunku, musiałam przyznać, że mi się podobał, ale nie byłam pewna swoich uczuć. Jeśli chodzi o Germana, to byłam pewna, że czuję do niego coś wyjątkowego, ale z drugiej strony nie miałam u niego szans. Kiedy Pablo otworzył drzwi pokoju, zastaliśmy przed sobą pana domu.            

- To ja już idę- Oznajmił Pablo i szybko cmoknął mnie w usta. Nim się zorientowałam co się właśnie stało, mój przyjaciel schodził już do wyjścia, a ja i German staliśmy na przeciw siebie. Widziałam po jego minie, że był lekko zaskoczony całym zajściem sprzed chwili i miałam pewną świadomość, że Pablo przed chwilą pocałował mnie dlatego, żeby widział to German. Jakby chciał zaznaczyć tym niewinnym całusem, że jestem jego.
-Możemy porozmawiać?- Zapytał w końcu po kilku minutach wpatrywania się we mnie.
- Tak- Wpuściłam go do pokoju. Kiedy zamknęłam drzwi on siedział już na łóżku gotowy do rozmowy.
- Płakałaś?- Spytał.
-Aż tak bardzo widać?- Odpowiedziałam mu pytaniem na pytanie. Zerknęłam przelotnie w lustro wiszące na ścianie i już miałam odpowiedź. Moje oczy były całe podpuchnięte od łez, a pozostałości tuszu do rzęs osadziły się na policzkach. - O czym chciałeś porozmawiać?
- O tym co się dzisiaj wydarzyło.
-Jeśli chcesz to mogę się wyprowadzić. Nie chcę stać na...
-Angie- Przerwał mi kategorycznie. - To wykluczone. Potrzebuję cię!- Odparł, jednak kiedy dotarło do niego to co przed chwilą powiedział szybko kontynuował - Rozmawiałem z Rose, ona tak nie myśli, po prostu jest zazdrosna i widzi w tobie zagrożenie- Uśmiechnął się do mnie smutno, jednak ja nadal siedziałam z kamiennym wyrazem twarzy. -Jeszcze raz za nią przepraszam- Powiedział, pocałował mnie w czubek głowy i skierował się do drzwi.
-Kocham cię- Szepnęłam, kiedy wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi.
To prawda, od dłuższego czasu czuję do Germana coś więcej, ale co ja mogę zrobić jeśli on jest szczęśliwy z kimś innym? Jedynym powodem dla którego tak nienawidzę jego obecnej partnerki, jest to, że on jest jej. Tak bardzo chciałam zamienić się z nią miejscami, ale to było niemożliwe. German traktował mnie jak przyjaciółkę, więc nie było nic co mogłabym w tym zmienić. Jedynym wyjściem byłoby spróbować z kimś innym...

#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Od autorki: Oficjalnie pojawia się pierwszy rozdział! Przyznam (tak bardzo skromnie), że jestem z niego nawet zadowolona. Pisało mi się go ciężko, ale efekt jest satysfakcjonujący. Mam nadzieję, że docenicie moją pracę i zostawicie swoją opinię. Komentować mogą także osoby, które nie posiadają konta. Do następnego!

                                                       Czytasz=Komentujesz=Nowy rozdział

                                     Besos