- O nie- Szepnęła Violetta przez łzy. Z okazji wyjazdu Rose, postanowiłyśmy zrobić sobie babski wieczór, więc siedziałyśmy właśnie w kanapie w salonie opatulone w koce i oglądałyśmy "Titanika". - To takie smutne...
- Oni... Oni się tak kochają, to niesprawiedliwe- Otarłam łzy lecące moich oczu. Mimo, że oglądałam ten film milion razy, za każdym ryczałam jak bóbr. Napychałam właśnie do ust kolejną garść pop cornu nie zważając na to, że sporo ziarenek spada na ziemie.
- Co się dzieje?- Zapytał pan domu, który właśnie wrócił z jakiejś kolacji biznesowej. Zastał nas płaczące na kanapie, jakby przed chwilą wydarzyła się ogromna tragedia.
- Cicho bądź- Rzuciłam w niego poduszką na powrót wpatrując się w ekran. Moim oczom właśnie ukazał się przepiękny Jack, który zsuwa się z tej przeklętej deski i odpływa w siną dal.
- Kto by pomyślał- Rozbawiony inżynier zasiadł pomiędzy nami obejmując jednym ramieniem mnie, a drugim swoją córkę. W jego objęciu czułam się tak bezpiecznie, jakbyśmy byli parą. Nie mogłam jednak zapomieć, że ja mam Pabla, a German Rose, Z westchnięciem zamknęłam oczy i niepewnie ułożyłam głowę na jego ramieniu, jednym słowem, delektowałam się chwilą.
- Oni... Oni się tak kochają, to niesprawiedliwe- Otarłam łzy lecące moich oczu. Mimo, że oglądałam ten film milion razy, za każdym ryczałam jak bóbr. Napychałam właśnie do ust kolejną garść pop cornu nie zważając na to, że sporo ziarenek spada na ziemie.
- Co się dzieje?- Zapytał pan domu, który właśnie wrócił z jakiejś kolacji biznesowej. Zastał nas płaczące na kanapie, jakby przed chwilą wydarzyła się ogromna tragedia.
- Cicho bądź- Rzuciłam w niego poduszką na powrót wpatrując się w ekran. Moim oczom właśnie ukazał się przepiękny Jack, który zsuwa się z tej przeklętej deski i odpływa w siną dal.
- Kto by pomyślał- Rozbawiony inżynier zasiadł pomiędzy nami obejmując jednym ramieniem mnie, a drugim swoją córkę. W jego objęciu czułam się tak bezpiecznie, jakbyśmy byli parą. Nie mogłam jednak zapomieć, że ja mam Pabla, a German Rose, Z westchnięciem zamknęłam oczy i niepewnie ułożyłam głowę na jego ramieniu, jednym słowem, delektowałam się chwilą.
Od tamtego zdarzenia minął tydzień. Za trzy dni miała wrócić narzeczona pana domu, co było jednoznaczne z zakończeniem spokojnego okresu i powrotem częstych kłótni. Było piątkowe, spokojne popołudnie. Szykowałam się właśnie na kolację z Pablem, jednak nie sądziłam, że moja wizja tego wieczoru skończy się zupełnie inaczej niż myślałam. Przejechałam po raz ostatni szkarłatną szminką po ustach i poprawiając włosy wyszłam z pokoju. Schodząc za schodów, usłyszałam, że mój partner już się zjawił, gdyż donośny głos gosposi, zagadujący gościa roznosił się po całym domu.
-Już jestem- Uśmiechnęłam się promiennie i cmoknęłam mężczyznę w policzek.
-Idziemy?- Zapytał mój towarzysz wplątując mi palce między moje.
- Zjedzcie tutaj- Wtrąciła się gosposia, kiedy już chciałam przytaknąć.
- To chyba nie jest najlepszy pomysł- Odezwałam się zerkając kątem oka na bruneta.
-Nie Angie, zostańmy- Posłał mi znaczący uśmiech, a ja już wiedziałam, że nie knuje niczego dobrego.- To przecież tylko przyjacielskie wyjście- Zaznaczył. Zdawałam sobie sprawę, że nie podobał mu się fakt, że nie chciałam nikomu na razie mówić o naszym związku, dlatego podejrzewałam go o jakiś szatański pomysł. Nie miałam szans się spierać, więc niechętnie zgodziłam się na zostanie tego wieczoru w domu. Siedząc przy stole z Pablem, Germanem oraz Violą zaczęliśmy spożywanie francuskiej zapiekanki. Panowała napięta atmosfera, nikt nie śmiał się odezwać, lecz ku mojemu zdziwieniu mój chłopak zaczął rozmawiać z inżynierem.
- I jak ci się układa z.... Rose?- Padło pytanie, a ja już czułam, że rozmowa pomiędzy tą dwójką nie wróży nic dobrego.- Nie ukrywajmy, gustu do kobiet, to ty nie masz- Gdy wypowiedział te słowa, kopnęłam go pod stołem. Nie rozumiałam jaki miał cel, prowokując pana domu.
- Świetnie, ale wiesz, ja bynajmniej kogoś mam- Odpłacił się niemal natychmiast. - I coś mi się wydaje, że to ty nie masz gustu.- Uśmiechnął się złośliwie.
-Uspokójcie się!- Podniosłam głos, przeczuwając, że jeszcze sekunda i rzucą się sobie do gardeł.
-Angie, czy ty go słyszysz?- Zirytował się Pablo, po mojej wypowiedzi znaczącej, że nie stoję po stronie żadnego z mężczyzn.
- Tak, ale słyszę też ciebie- Odpowiedziałam niechętnie i wróciłam do posiłku, a raczej do bezsensownego dłubania widelcem w talerzu. Po posiłku i kilku godzinach spędzonych razem z Pablem ruszyłam odprowadzić go do drzwi. Rozmawialiśmy głównie o studiu, zbliżających się wakacjach oraz prawiłam mu kazanie, na temat jego wcześniejszego zachowania. Na pożegnanie cmoknął mnie szybko w usta i czule przytulając opuścił dom. Chwilę po jego wyjściu, zamyślona stałam ze wzrokiem wbitym w drzwi.
-Angie?- Słysząc swoje imię, odwróciłam się. Przede mną stał German z dłońmi wepchniętymi w kieszenie czarnych dżinsów i rozpiętymi górnymi guzikami koszuli, odsłaniającej kawałek jego nagiej klaty, w którą bez opamiętania się zapatrzyłam.- Angie,,,,- Powtórzył ponownie.
-Tak?!- Zareagowałam niemal natychmiastowo.
- Mówiłem tylko, że dziękuję
- Ale za co?- Uniosłam pytająco brew i uniosłam jeden kącik ust.
-Za to, że jesteś przy Violi i... przy mnie-Jego twarz w kilka chwil znajdowała się milimetry od mojej i nim się obejrzałam nasze usta się złączyły w lekkim pocałunku. Nie myśląc racjonalnie dałam mu pozwolenie do dalszych działań poprzez położenie dłoni na jego ramionach i delikatnym uchyleniem ust, skutkującym pogłębienie pocałunku. Czując jego ręce na swoich biodrach. Postanowiłam jednak zachować trzeźwość umysłu i odepchnęłam go od siebie, kończąc tym samym czynność, która nieraz śniła mi się po nocach.
-Dobranoc- Szepnęłam speszona i skierowałam się do swojego pokoju.
- I jak ci się układa z.... Rose?- Padło pytanie, a ja już czułam, że rozmowa pomiędzy tą dwójką nie wróży nic dobrego.- Nie ukrywajmy, gustu do kobiet, to ty nie masz- Gdy wypowiedział te słowa, kopnęłam go pod stołem. Nie rozumiałam jaki miał cel, prowokując pana domu.
- Świetnie, ale wiesz, ja bynajmniej kogoś mam- Odpłacił się niemal natychmiast. - I coś mi się wydaje, że to ty nie masz gustu.- Uśmiechnął się złośliwie.
-Uspokójcie się!- Podniosłam głos, przeczuwając, że jeszcze sekunda i rzucą się sobie do gardeł.
-Angie, czy ty go słyszysz?- Zirytował się Pablo, po mojej wypowiedzi znaczącej, że nie stoję po stronie żadnego z mężczyzn.
- Tak, ale słyszę też ciebie- Odpowiedziałam niechętnie i wróciłam do posiłku, a raczej do bezsensownego dłubania widelcem w talerzu. Po posiłku i kilku godzinach spędzonych razem z Pablem ruszyłam odprowadzić go do drzwi. Rozmawialiśmy głównie o studiu, zbliżających się wakacjach oraz prawiłam mu kazanie, na temat jego wcześniejszego zachowania. Na pożegnanie cmoknął mnie szybko w usta i czule przytulając opuścił dom. Chwilę po jego wyjściu, zamyślona stałam ze wzrokiem wbitym w drzwi.
-Angie?- Słysząc swoje imię, odwróciłam się. Przede mną stał German z dłońmi wepchniętymi w kieszenie czarnych dżinsów i rozpiętymi górnymi guzikami koszuli, odsłaniającej kawałek jego nagiej klaty, w którą bez opamiętania się zapatrzyłam.- Angie,,,,- Powtórzył ponownie.
-Tak?!- Zareagowałam niemal natychmiastowo.
- Mówiłem tylko, że dziękuję
- Ale za co?- Uniosłam pytająco brew i uniosłam jeden kącik ust.
-Za to, że jesteś przy Violi i... przy mnie-Jego twarz w kilka chwil znajdowała się milimetry od mojej i nim się obejrzałam nasze usta się złączyły w lekkim pocałunku. Nie myśląc racjonalnie dałam mu pozwolenie do dalszych działań poprzez położenie dłoni na jego ramionach i delikatnym uchyleniem ust, skutkującym pogłębienie pocałunku. Czując jego ręce na swoich biodrach. Postanowiłam jednak zachować trzeźwość umysłu i odepchnęłam go od siebie, kończąc tym samym czynność, która nieraz śniła mi się po nocach.
-Dobranoc- Szepnęłam speszona i skierowałam się do swojego pokoju.
-No nie do wiary!- Usłyszałam następnego poranka, po wejściu do pokoju nauczycielskiego.
-C- Co się sta-ło?- Wyjąkał Beto zagryzając przy tym ciastko. Wszyscy nauczyciele znajdowali się w pokoju i wyczekująco patrzyli na Pabla, czekając, aż przeczyta list, który właśnie widniał w jego dłoniach.
- Piszą, że nie wesprą studia finansowo, jeśli się nie przystosuje... Uczniowie nie mogą wchodzić do pokoju nauczycielskiego, nie mogą zwracać się do nauczycieli po imieniu, nie mogą korzystać z instrumentów i innych sprzętów, kiedy nie mają lekcji..- Dyrektor zaczął czytać listę warunków, które wymyślili nasi przyszli sponsorzy.
- To absurd!- Krzyknął Gregorio.
- Ale nie mamy innego wyjścia. Musimy szybko znaleźć środki, inaczej, będzie trzeba zamknąć studio.- Przysłuchiwałam się uważnie całej tej rozmowie. Po długotrwałych dyskusjach, żeby nie powiedzieć, że kłótniach, zdecydowaliśmy zgodzić się na warunki Marca O' Briena, czyli naszego nowego inwestora.
-Idziemy po pracy na kawę- Spytał mój chłopak, kiedy zostaliśmy sami. Nie zaprzeczę, dziwnie czułam się w jego towarzystwie po tym jak go zdradziłam. Nie dawałam po sobie poznać, ale cały dzień, jak i noc dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Wiedziałam, że Pablo mnie szczerze kocha i związek z nim, mógłby być stały, w przeciwieństwie do Germana, z którym miałam kilka przelotnych romansów- tak to chyba można nazwać. Obiecałam sobie, że zapomnę o sytuacji z poprzedniego wieczora i dopilnuję, aby nie doszło już do żadnego zbliżenia między mną i inżynierem.
-Yyy.. Nie mogę... Obiecałam Violi zakupy- Wymyśliłam na poczekaniu. Po minie partnera wywnioskowałam, że wyczuł kłamstwo, jednak zanim zdążył coś powiedzieć, do pomieszczenia wtargnął/ęła.
#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*#*
Od autora:Rozdział dodaję z opóźnieniem, ale to dlatego, że ostatnio nie mam na nic czasu. Koniec kwietnia był dla mnie okropnie pracowity. Próby do przedstawienia, szkoła, nauka, tańce, dom itd
Niestety maj wcale nie zapowiada się lepiej- mam sześć występów w teatrze i jeszcze muszę popoprawiać oceny, przygotować się na wycieczkę, Wszystko jest takie męczące, że ledwo znajduję chwilę, żeby poczytać kilka stron książki lub obejrzeć serial.
Już nie zanudzam.
Mam nadzieję, że rozdział przypadł wam do gusty. Domyślacie się kto wejdzie do pokoju?
Zapraszam do komentowania!
Besos